Zanim zapoznacie się z moimi kosmetykami przygotowałam dla was recenzję syropku dla dzieci Hartuś na Odporność, który dostałam w ramach testów od portalu Uroda i Zdrowie około 2 tygodnie temu.
Paczka bardzo mnie ucieszyła ponieważ jak wiadomo w okresie jesiennym wszyscy, a szczególnie dzieci jesteśmy narażeni na wszelakie infekcje, przeziębienia i inne podobne problemy. Ja wolę jesiennych pogód nie bagatelizować i uodparniać moją córkę.
Na początek zajmijmy się reakcją Angeliki na temat smaku. Już po pierwszej łyżeczce skomentowała "mmm truskawkowy - mój ulubiony" i już tak zostało, regularnie codziennie sama woła o porcję syropku, czyli na pewno jej smakuje. Ja zaciekawiona również skosztowałam i faktycznie jest dobry, smakiem przypomina mi rozpuszczalne gumy, czyli dla dzieci w sam raz :)
Kolor syropku jest różowo-czerwony, zapach również zachęcający.
Co do kwestii jego zastosowania i działania. Hartuś to suplement diety zawierający w swoim składzie między innymi witaminę C, cynk oraz beta glukan. Jak wiadomo witamina C jest najważniejszą witaminą dla systemu odpornościowego.
Cynk również wpływa na pracę układu odpornościowego tak samo jak beta glukan który silnie mobilizuje układ immunologiczny, czyli wszystko to co potrzeba aby tą odporność wzmocnić. Wiem, wiem masło maślane, ale o to właśnie chodzi. Wzmacniać, wzmacniać, wzmacniać.
Przechodząc do meritum, moja córka jest średnio odporna. Może nie choruje ciężko, ale często zdarza się katar, kaszel. Nawet zaczynając stosować Hartusia mała zaczynała kaszleć i ogólnie była osłabiona. Jaka była moja radość, gdy po dwóch dniach kaszel minął i nie musieliśmy iść do lekarza. Uważam, że to zasługa Hartusia, że przeziębienie nie rozwinęło się. Poza tym syrop stosujemy już od blisko 3 tygodni i w tym czasie mała nie przechodziła żadnego kataru i była zdrowa jak należy za co duży plus :) dodam jeszcze, że mała codziennie biega po podwórku, więc jest narażona na infekcje, a dzięki temu suplementowi udaje się ich uniknąć.
Podsumowując Hartuś zostanie z nami na dłużej.
Pozdrawiam
Sama bym taki syropik codziennie piła jeśli tak pysznie smakuje ;)
OdpowiedzUsuńdobrze, że działa :D
OdpowiedzUsuńFajna sprawa :)
OdpowiedzUsuńO cieszę się, że jest smaczny. Sama z synem testujemy Yomi, ale jakoś nie widzę rezultatów...
OdpowiedzUsuńPowodzenia:)-Odpowiedź na komentarz do posta Artykuł 4: Włochy. Słoneczna Ita¬lia i wiatr wol¬ności we włosach.
OdpowiedzUsuńWypróbuję, ja wolę najzwyklejszy syrop malinowy z apteki, zawsze mi pomaga:))
OdpowiedzUsuńDobrze, że tak myślisz:)W odpowiedzi na Twój komentarz pod postem ‘’Artykuł 3: Bądź tu i teraz. Z pełną przytomnością umysłu– tu i teraz’’
OdpowiedzUsuńWogóle to jeszcze ja:))
OdpowiedzUsuńHartuś te nazwy teraz to mnie normalnie osłabiają :D
OdpowiedzUsuńobserwuję