Obserwatorzy

Follow this blog with bloglovin

Follow on Bloglovin

piątek, 31 stycznia 2014

Kosmetyczne nowości

Witam!

Dziś post chwalipięcki, czyli o tym co w ostatnim czasie udało mi się kupić i co będę testowała.

Z powodu widocznego denka w moich szamponach i odżywkach udałam się do Tesco w celu uzupełnienia braków.
Wyszłam z:


-Barwa Ziołowa, Szampon Tatarako-chmielowy do włosów łamliwych i zniszczonych, / słyszałam o szamponach Barwy dobre rzeczy, więc chcę przekonać się na sobie jak działa.

-Nivea, odżywka odbudowująca long repair, /na blogach zbiera wiele pozytywnych opinii, więc mam nadzieję, że pomoże mi w mojej walce o zdrowe włosy.

-Ziaja, bloker - znam, używam, lubię za skuteczność.

-Ziaja, maska intensywna odbudowa (zakupiona w saloniku Ziaji) /również zachęcona dobrymi opiniami na blogach skusiłam się na jej zakup.

Kolejne nowości to paczka ze współpracy z BingoSpa. Produkty jakie wybrałam to:


-Delikatny krem do twarzy z kolagenem,
-Średni peeling błotny do twarzy, kwas mlekowy, kwasy owocowe.

Zobaczymy jak się spiszą.

Wczoraj znów udałam się do Tesco, tym razem po spożywkę, ale A. namówił mnie na farbę do włosów - już od dawna powtarzał, że powinnam wrócić do czerni, bo obecne spłowiałe włosy są już po prostu brzydkie. Takim oto sposobem sięgnęłam niezmiennie po farbę:


-Joanna color Naturia, czarny bez (nie farbowałam się już od marca).

Jednak na półce spodobał mi się szampon:

- Barwa naturalna, Szampon lniany z kompleksem witamin, wzmacniający (nigdy go nie widziałam ani w drogeriach, ani na blogach, więc chętnie wypróbuję,bo drogi nie jest).

Wracając do domu przypomniałam sobie, że o czymś zapomniałam i wstąpiłam do Biedronki. Tam wzięłam jeszcze:


-maseczkę Biovax,
-Timotey, Drogocenne olejki, spray do włosów (okazało się, że ma w składzie alkohol, ale mam nadzieję, że stosowana od czasu do czasu dużego spustoszenia nie zrobi, wręcz przeciwnie).



Zaciekawiło Was coś z moich nowości?

Ps. Jeśli szukacie pomadek Delii, albo szafy Ingrid ze świetnymi podkładami za śmiesznie niską cenę, zajrzyjcie do marketu budowlanego Majster :D

Pozdrowienia ;)





wtorek, 28 stycznia 2014

10 zasad pielęgnacji skóry zimą

Skoro zima już raczyła do nas przyjść, drogowcy jak zwykle zaskoczeni - ja z domu się nie ruszam, bo droga zasypana, pługu ani widu.. postanowiłam przypomnieć o zasadach pielęgnacji skóry właśnie tą porą roku.

Zimą jesteśmy szczególnie narażeni na niekorzystny wpływ wielu czynników. Na zewnątrz nasza skóra zmaga się z wiatrem, mrozem i niską temperaturą, a w ogrzewanych pomieszczeniach z wysuszającym powietrzem. Dlatego musimy dopasować pielęgnację do panujących warunków.


1. Nawilżaj!
Stosuj kremy nawilżające, zawierające substancję hamujące utratę wody ze skóry. Dobrze jeśli krem 'zimowy' będzie zawierał na przykład lipidy, kwas hialuronowy, ceramidy, olejki (np. jojoba), wyciąg z owsa, olej arganowy, czy witaminę E.

2. Chroń!
Zimą promienie słoneczne mogą być równie silne jak latem, dlatego pamiętaj o kremie lub podkładzie z filtrem UV. Warto też zabezpieczyć delikatną skórę wokół oczu.

3. Oczyszczaj, ale nie wysuszaj!
Do oczyszczania twarzy najlepiej nada się delikatny płyn micelarny, lub dodatkowo nawilżające mleczko. Zapomnij o zwykłym mydle i preparatach z alkoholem!

4. Złuszczaj delikatnie!
Zimą najlepiej sprawdzą się peelingi delikatne np. enzymatyczne lub maski złuszczające. Peeling gruboziarnisty lub drobny, ale ostry to nie jest dobry pomysł. Silnie złuszczona skóra traci naturalne bariery ochronne, przez co jest dużo bardziej narażona na niekorzystny wpływ wiatru i mrozu.

5. Pamiętaj o ustach!
Nawilżaj usta, stosuj pomadki i balsamy ochronne. Masuj je i wykonuj peelingi np z cukru i miodu.

6. Pamiętaj o dłoniach i stopach!
Nie wychodź z mokrymi lub wilgotnymi dłońmi. Stosuj kremy nawilżające i ochronne do rąk. Dopieszczaj również stopy silnie nawilżającymi maskami. Po prysznicu lub kąpieli balsamuj też całe ciało, aby uniknąć suchej i szorstkiej skóry.

7. Unikaj długich, gorących kąpieli!
Zimą musimy bardziej zadbać o kruche naczynka. Unikaj dlatego gorących kąpieli, które mogą niszczyć warstwy ochronne skóry, a nagłe skoki temperatury źle wpływają na naczynia krwionośne.
To samo się tyczy bardzo gorących napoi - wszystko z umiarem.

8. Pij dużo wody!
Zimą jak i latem musimy uzupełniać niedobory wody w organizmie, dlatego pamiętaj o regularnym przyjmowaniu płynów.

9. Zapisz się do kosmetyczki!
Zima to najlepszy okres na wizyty w salonach kosmetycznych. Umów się na zabiegi nawilżające, pielęgnacyjne, ale także takie, które wymagają krótkiego okresu rekonwalescencji. Zimą nie wychodzimy z domu tyle co latem, dlatego lżej zniesiemy konieczność przebywania kilku dni w domowym zaciszu.

10. Wszystko dopasuj do swoich potrzeb!
Nie ma żelaznej reguły: na zimę krem taki i taki, do takiej cery taki i taki. Znamy potrzeby swojej skóry, więc zimową pielęgnację dopasowujemy indywidualnie.



A Wy co jeszcze dodałybyście do tej listy? :)

Pozdrowienia

środa, 22 stycznia 2014

Zagęść rzęsy w kilka chwil!

Witam!

W sam raz na okres karnawałowy otrzymałam od KKCenterHK sztuczne rzęsy w raz z klejem.

Oba produkty możecie otrzymać w ich sklepie: rzęsy, klej.


Prezentowane rzęsy to model ES-A88 mieszczą się w kartonowym opakowaniu zawierającym 10 par pasków z rzęsami. Jeżeli ostrożnie się z nimi obejdziemy nadadzą się do ponownego użytku.


Włosie z jakiego są wykonane jest bardzo gęste, ale nie za długie. Jest jednak twardsze niż w modelach, które miałam okazję testować wcześniej.
Po wyjęciu z kartonika należy paski przyciąć w celu dopasowania długością do naturalnej linii rzęs, oraz aby usunąć wystające miejsca ich przyczepu do opakowania.

Jak dla mnie czarne paski do których przymocowane jest włosie mogłyby być troszkę bardziej miękkie, gdyż utrudnia to nieco aplikację. Przyklejając je pierwszy raz odczepiały się w kąciku, ale po nałożeniu grubszej warstwy kleju problem minął.
Podczas noszenia nie były kłopotliwe, a wręcz niewyczuwalne.



Mimo małych niedogodności efekt bardzo mi się spodobał! Moje naturalne rzęsy stały się mocno zagęszczone, zaciemnione i nabrały nowego wyrazistego kształtu.

Świetnie nadadzą się do podkreślenia oka w makijażach na imprezy.

Ramalisa Adhesive Lashes And Y Stick For Double Eyelids to klej który otrzymałam i używałam do aplikacji powyżej opisanych rzęs.


Ma on kolor biały, który po wyschnięciu robi się przezroczysty i gumowaty.
Po posmarowaniu nim paska musimy odczekać kilka sekund, aby troszkę podsechł - wtedy dobrze przyklei się do powieki.


Klej nie podrażnił mi oka, ani nie uczulił. Dobrze trzymał paski rzęs na swoim miejscu, a podczas demakijażu łatwo się usunął.


Nie mam do niego zastrzeżeń.


A Wy miałyście kiedyś do czynienia z rzęsami od KKCenterHK? Co o nich myślicie?

Pozdrowienia








niedziela, 19 stycznia 2014

O kremie do twarzy, który mi skradziono..

Opowiem Wam historię.
Już kawałek temu otrzymałam zestaw kosmetyków Decubal. Jako, że do twarzy używam raczej kremów matujących i głównie takich do cery mieszanej, kremu do twarzy Decubal używałam od czasu do czasu, gdy moja skóra zbytnio się przesuszyła i potrzebowała nawilżenia. Sprawdzał się wtedy znakomicie. Nie stosuję go więc co dziennie, ale zauważyłam duży! jego ubytek.

Ze smutkiem pomyślałam, że jest niewydajny.. do momentu aż zobaczyłam mojego zadowolonego faceta, który po goleniu! wklepywał sobie ów krem w twarz. Z lekkim niedowierzaniem spytałam: co ty robisz? A on dumny przyznał, że polubił się z moim kremem, bo fajnie nawilża :D Co ważne (a wcześniej tego nie zauważyłam) po stosowaniu tego specyfiku zniknęły mu z twarzy przesuszone plamy (z którymi nota bene wysyłałam go do dermatologa, bo nie wiedziałam co to). Jakby tego jeszcze było mało zaczął wsmarowywać sobie mojego Decubala w skalp! (proszę wyobrazić sobie wtedy moją minę). Usprawiedliwiając się tłumaczył, że nie ma po nim łupieżu ^^ więc wiecie, jak macie przesuszoną skórę głowy (nie mówię o łupieżu jako chorobie, tylko sypiącej się skórze) śmiało możecie go stosować - nic się nie dzieje :P

Takim oto sposobem krem do twarzy zmienił właściciela i to ja muszę go teraz podkradać :P


DECUBAL Face Vital Cream Krem do twarzy wypełniający rewitalizujący - cera dojrzała sucha


Nie miałam do czynienia z wieloma kremami w swoim życiu i nie spotkałam jeszcze żadnego, który w kwestii nawilżenia i poprawieniu kondycji skóry mógłby równać się z Decubalem.

Ten skandynawski specyfik już po jednorazowym użyciu potrafi doskonale nawilżyć skórę, zapewniając jej elastyczność, gładkość i barierę ochronną. 
Co ważne mimo treściwej konsystencji nie pozostawia tłustej warstwy i wchłania się szybko do lekkiego matu, dzięki czemu śmiało możemy używać go jako bazę pod makijaż. Pod podkładem zachowuje się dobrze, nie roluje się i nie waży.


Krem nie posiada substancji zapachowych (za co plus, ponieważ im mniej alergenów tym lepiej), ale wybrednym może się to nie spodobać, ponieważ pachnie on składnikami tłuszczowymi. Dla mnie jest to obojętne ponieważ zapach szybko się ulatnia i nie pozostaje na twarzy.


Używając kremu Decubal moja skóra stała się zdrowsza, a u mojego chłopaka zlikwidował on przesuszone, czerwonawe, łuszczące się partie na twarzy.

Polecam!

Dodatkowo pochwalę jeszcze opakowanie, które należy do moich ulubionych typów. Higieniczna buteleczka z pompką air less ułatwia aplikację. Nie musimy wkładać do słoiczka paluchów, aby wydobyć produkt. Odczepiając osłonkę na spodzie opakowania możemy zobaczyć ile kremu nam jeszcze zostało. Całość zawiera 50ml w cenie około 30zł. 


Znacie lub używacie kosmetyków Decubal? Który specyfik przypadł Wam do gustu? :)




 

wtorek, 7 stycznia 2014

Rozdanie

Witam ;)

Przychodzę do Was z informacją o moim nowym rozdaniu na facebooku.

Do wygrania balsam do ciała Floslek Mango i Marakuja.



Zasady dostępne TUTAJ ;)  Tam też przyjmuję zgłoszenia.

Rozdanie trwa od 07.01 - 03.02.2014

Rozdanie nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz.U. z 2004 roku Nr 4 poz. 27 z późniejszymi zmianami).

Rozdanie nie jest sponsorowane, prowadzone, współprowadzone ani administrowane przez Facebook.


Powodzenia ;)

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Balsam bioenergetyzujący o zapachu orchidei - Eveline

Kosmetyki Eveline dzielę na trzy grupy: na te które bardzo lubię, bo są skuteczne; na przeciętne lub nie dające żadnych efektów; oraz takie, których jeszcze nie poznałam :D

Ciekawe jesteście do jakiej grupy zaliczyłam Spa Professional Orchidea Balsam Do Ciała Bioenergetyzujący Plus Kwas Hialuronowy Eveline?
Jeśli tak, czytajcie dalej ;)


Na początku opis ze strony producenta:


Intensywnie nawilża
Rewitalizuje i ujędrnia

Przywraca energię życiową
Do skóry suchej, bardzo suchej i wrażliwej
BIOORGANICZNY PROGRAM ZAPEWNIAJĄCY SKÓRZE SIŁĘ,
GŁADKOŚĆ I MŁODZIEŃCZY WYGLĄD

Bioenergetyzujący Balsam do Ciała
Orchidea + kwas hialuronowy




Codzienny stres, toksyny, zmiana pór roku i proces starzenia powodują wysychanie skóry i wpływają na jej ogólny wygląd. Rewitalizujący balsam to pielęgnacja stworzona specjalnie po to, aby intensywnie nawilżać, przywrócić energię życiową i witalność skórze, zachować jej piękno i młodość. Nadzwyczajna receptura odmładzająca łącząca ekstrakt z orchidei z aktywnie działającym kwasem hialuronowym zapewnia wyjątkowe efekty. Dzień po dniu skóra jest idealnie odżywiona, wygładzona i nasycona dawką energii, a wszystko to sprawia, że pozostaje młoda i promienna, długo zachowując swój zdrowy wygląd.

Unikalne połączenie bogatej dawki natury i nowoczesnej technologii:
Ekstrakt z orchidei – bogaty w polisacharydy – naturalne źródło energii dla komórek skóry, wspomaga odnowę komórkową, redukując oznaki starzenia. Bogata dawka bioenergii zapewniająca witalność, ujędrnienie i blask.
Kwas hialuronowy – silnie nawilżająca, naturalna substancja, stosowana przez dermatologów do wypełniania zmarszczek. Intensywnie wygładza, wspomaga proces tworzenia nowych komórek, nadając skórze miękkość, elastyczność i jedwabistą gładkość.
Kompleks witamin A, E, F – głęboko nawilża i regeneruje skórę, zapewniając jej jędrność i elastyczność.
Masło Shea – działa jak naturalne lipidy skórne, zapobiega wysuszeniu, utracie wody i jędrności, odżywia i głęboko regeneruje.
Green Tea Extract – odżywia, usuwa toksyny, działa przeciwzapalnie, zapobiega procesowi starzenia się skóry.
Wyciąg z bluszczu – uelastycznia i wygładza skórę.
Centella Asiatica – stymuluje i poprawia krążenie podskórne, działa regenerująco i nawilżająco.

Bogata dawka natury – udowodniona i potwierdzona skuteczność:*
Skóra jest idealnie nawilżona – 98%
Skóra jest mniej wiotka – 91%
Skóra jest miękka i wygładzona – 72%

*Test samooceny na wybranej grupie kobiet, po 4 tygodniach stosowania.
EFEKT: PIĘKNA, GŁADKA, DOSKONALE NAWILŻONA I PROMIENNA SKÓRA.


 Moja opinia:

Balsam zapakowany jest w miękką tubę z zamknięciem na zawias, które na szczęście otwiera się bez łamania paznokci, ale też jest na tyle mocne, że nie otworzy się np. w torbie.
Przez tubkę łatwo zobaczyć ile produktu nam jeszcze zostało.

Za około 10zł otrzymujemy 250ml, ale nie powiem Wam na ile to wystarcza, gdyż balsamy używam gdy najdzie mnie ochota, albo moja skóra dosłownie sypie się. Ot, taki ze mnie leń w smarowaniu ciała, ale na szczęście robię postępy.




Jeśli chodzi o smarowidła do ciała to jestem dość wybredna. Mało który specyfik przypada mi do gustu. Przeważnie odechciewa mi się ponownego użycia mazidła, gdy za długo wchłania się w skórę (przecież nie będę czekała godzinę w łazience zanim będę mogła się ubrać bez polepienia ubrania), źle się rozprowadza, słabo nawilża/nie daje obiecywanych efektów (skoro nie nawilża, nie wygładza itd. itp. to po co się smarować?:P), lub nieciekawie pachnie (nie po to się kąpałam, żeby znowu śmierdzieć^^).

Na szczęście Eveline zaskoczyło mnie w pozytywnym tego słowa znaczeniu!:)

Biały balsam o odpowiedniej - nie za rzadkiej, nie za gęstej - konsystencji gładko rozsmarowuje się na skórze. Wchłania się dość szybko i nie pozostawia tłustego, lepiącego filmu.

Po jego użyciu skóra jest przyzwoicie nawilżona, wygładzona, miękka, a do tego efekt ten nie znika szybko.

Kolejną zaletą jest zapach. Nie wiem jak na prawdę pachnie orchidea (?!), ale balsam swoją kwiatową nutą na prawdę dodaje energii jak obiecuje producent.
Niewątpliwie zapach należy do tych które bez powodowania bólu głowy ożywiają, pobudzają i energetyzują, a do tego długo utrzymują się na skórze.



Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że balsam zdał egzamin, ja chętnie po niego sięgam i mogę go polecić innym.

A Wy miałyście z nim do czynienia? Skusicie się? ;)

Pozdrowienia


piątek, 3 stycznia 2014

Galaretka w czekoladzie i orzeźwiająca mięta

Witam w Nowym Roku!

W Sylwestra stałam się szczęśliwą posiadaczką laptopa i tabletu, więc mój kontakt z Wami i ilość postów na pewno się zwiększy. :) Wcześniej korzystałam z komputera stacjonarnego i ciężko mi było wygospodarować czas żeby mieć chwilkę spokoju na pisanie. Do tego moja 2letnia Zosia skutecznie utrudniała mi to. Kiedy tylko szłam w kierunku komputera, albo usłyszała skrzypienie fotela dostawała ataku płaczu, albo nagłej zachcianki :D




Tak więc dziś post o żelach pod prysznic, które przypadły mi do gustu i bardzo je polubiłam.

Jak już kiedyś wspominałam udało mi się dwa razy wygrać żele Original Source.

Dzisiaj na tapetę idą dwa zapachy:  Mint & Tea tree i Raspberry & Cocoa.

Zacznę od ich właściwości. Oba 'zachowują się' tak samo, więc nie będę ich osobno opisywać.

Wszystkie żele OS zapakowane są w plastikowe tubki stawiane na 'głowie' czyli zamknięciu. Otwór przez który wylewa się żel jest spory, ale co bardzo mnie zaskoczyło posiada sylikonowy zaworek (z którym do tej pory spotykałam się jedynie w ketchupach ;D ) dzięki czemu dozujemy tyle żelu ile chcemy i nic nam się nie rozlewa.
Ich cena oscyluje w granicach 7-10zł. Czasem w Tesco można je dorwać w promocji 2 w cenie 1.




Żele są gęste i bardzo wydajne, wystarczy odrobina, aby pokryć obfitą pianą całe ciało.

Prysznic z nimi jest bardzo przyjemny dzięki zapachom (o których wspomnę za chwilę), ale też dlatego, że świetnie oczyszczają skórę nie wysuszając jej przy tym.

Daję też plus dla firmy, która stawia na ekologię i promuje recykling (o czym informuje nas etykieta z tyłu opakowania).




A na koniec chyba najważniejsza zaleta żeli, a mianowicie zapach!

Mint & Tea Tree to mocno orzeźwiająca mieszanka z olejkami eterycznymi. Ciężko mi stwierdzić jakie z nią uczucie dominuje na mojej skórze pod prysznicem: chłodny dreszczyk, czy przyjemne pieczenie.
Niewątpliwie ta wersja spisze się na medal latem kiedy to po upalnym dniu potrzebujemy ochłody i orzeźwienia. A robi to ona znakomicie :D
Także to dobra opcja dla osób, które szukają sposobu na dobudzenie i ożywienie się rano. 5 minut pod prysznicem z miętą i już sen znika ;)


Raspberry & Cocoa to zapach zupełnie inny niż poprzednik. Bardziej ciepły, nadający się na zimę. Połączenie malin z kakao trochę kojarzy mi się ze świątecznymi klimatami ponieważ pachnie jak malinowa galaretka w czekoladzie, którą w formie cukierków wieszałam na choince.
Zapach świetnie relaksuje.

Zapomniałam dodać, że zapach żeli dość długo utrzymuje się na skórze i unosi po całej łazience ;)


Bardzo je polubiłam, a na swoją kolej do użycia czekają jeszcze dwa inne warianty.

Znacie żele Original Source? Lubicie? Które zapachy warto wybrać?

Pozdrowienia


Zaglądnij:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...