Naczytałam się już jakiś czas jakie cudowne właściwości ma balsam Carmex i jako jego zwolenniczka postanowiłam to sprawdzić na sobie.
Zdaję sobie sprawę, że nie każdy go lubi głównie za kamforowy zapach i mentolowe chłodzenie, mrowienie, jednak mi bardzo przypadł do gustu - ów mrowienie lubię, a działanie uwielbiam :P Zapach moisture plus fajny, wiśni może być, a resztę sprawdzę w miarę zużywania kolejnych tubek.
Co do właściwości:
- nawilżenie jakie daje na ustach jest dla mnie dużym zaskoczeniem i jak na razie, żaden balsam go nie przebija,
- po nałożeniu grubą warstwą na noc znikają suche skórki, spękania szybciej się goją,
- wszelakie podrażnienia ust, opryszczki, przesuszenia znikają w szybkim tempie,
Ale nie miała być mowa tylko o ustach..
- skórki wokół paznokci (moje o zgrozo powydrapywane z nerwów do krwi :( taka moja reakcja na stres) ładnie się dzięki Carmexowi nawilżają i lepiej się goją, a co najważniejsze mam go zawsze pod ręką,
-suche kolana, łokcie też bardzo dobrze nawilża, a zwykłe masła do ciała nie zawsze sobie z tym radzą,
- często wychodzę z wilgotnymi, niedosuszonymi rękami na mróz, więc skutek wiadomy: popękane, suche, spierzchnięte dłonie i tu też Carmex radzi sobie rewelacyjnie, szczególnie słoiczek,
- stosuję go też na inne małe ranki, otarcia jak nie mam nic innego pod ręką i też jestem zadowolona z efektów.
A więc kosmetyk wielozadaniowy.
Przypominam też o trwającym konkursie, w którym do wygrania Carmexy! Można się zgłaszać do jutra do północy. Zapraszam :) KLIK
faktycznie wielofunkcyjny :D
OdpowiedzUsuńnaprawdę dużo "daje" ;)
OdpowiedzUsuńOo...Nie wiedziałam, że jest aż tak wielozadaniowy:)
OdpowiedzUsuń